To jedna z tych postaci, które wywołują ekstremalne emocje. Można ją kochać albo nienawidzić. Sama zainteresowana zdaje się być tym faktem nawet usatysfakcjonowana. Ma mocne przekonania. Bezkompromisowe, ostre jak brzytwa. Używa słów jak bata, którym smaga nie tylko czytelników, ale również opinię publiczną. Właściwie to szczególnie tę jej część, która schlebia patriarchatowi, klerowi, narodowym szowinizmom i pokusie wszędobylskiego konformizmu. Wspiera prawa kobiet, w tym ich walkę o prawo do aborcji. Pogardza samcami, docenia mężczyzn. Vedrana Rudan, pisarka, która swoją pierwszą książką Ucho, gardło, nóż wywołała w Chorwacji skandal i dezaprobatę krytyków, nikomu się nie kłania. Ekspresyjna, ekspansywna, jedyna w swoim rodzaju. Nie oszczędza nikogo i…
Nikomu się nie kłania
Życie ją nauczyło, że nie powinna i nie musi. Autobiograficzna książka Vedrany Rudan Taniec wokół słońca bez znieczulenia odkrywa źródło charakteru i formy jej twórczości. Pisarka pochodzi z domu, w którym rodzice popadli w alkoholizm, a jego konsekwencje na zawsze zanimowały rodzinne relacje, pogrążając je w atmosferze nienawiści. Ojciec uciekał się do fizycznych i werbalnych aktów agresji. Dlatego Vedrana bardzo wcześnie zaczęła traktować łączący ich stosunek jak walkę, którą przez wiele lat przegrywała.
Ostatni raz uderzył mnie dzień przed moim odejściem. Oddałam mu, rzuciłam w jego głowę garnkiem z wrzącą wodą z zamiarem zabicia go. Ledwo przeżył.
– Vedrana Rudan, Taniec wokół słońca, przeł. Marta Dobrowolska-Kierył, Wydawnictwo Drzewo Babel
Matka z kolei zdecydowała się na całkowite podporządkowanie i ofiarną gotowość do realizacji cudzej woli. Stała się dla samej siebie niewidzialna, a jej potrzeby, pragnienia i marzenia wartko płynęły wraz z alkoholowym nurtem patologicznej rzeki uwikłania w toksyczne relacje rodzinne. Przemoc, zaniedbanie i abdykacja z rodzicielskich powinności spowodowały, że Vedrana i jej siostra wzrastały w biedzie i w emocjonalnym deficycie.
Nasza mama była albo pijana, albo chora z przepicia, odkąd sięgałyśmy pamięcią.
– Tamże.
Vedrana Rudan od dziecka uwielbiała czytać. Została nauczycielką chorwackiego i niemieckiego, ale praca ta nie przynosiła jej powodów do satysfakcji. Próbowała swoich sił jako przedstawicielka agencji turystycznej, działała na rynku nieruchomości, ale najlepiej odnalazła się w dziennikarstwie i w roli jednej z najpopularniejszych chorwackich pisarek. Jednak dość późno objawiła się jako autorka książek, ponieważ twórczością literacką zajęła się w wieku 52 lat. Nie szkodzi, debiutancka powieść Ucho, gardło, nóż (2002, polskie wydanie 2004) wywołała w Chorwacji skandal i zapoczątkowała błyskotliwą karierę Vedrany Rudan w świecie literatury. Od tego czasu autorka napisała kilkanaście książek, z czego kolejne 4 zostały przetłumaczone na język polski i wydane przez wydawnictwo Drzewo Babel: Miłość od ostatniego wejrzenia (2005), Murzyni we Florencji (2010), Oby cię matka urodziła (2016) i Taniec wokół słońca. Autobiografia (2021).
Przeciwległe bieguny emocji
Choć twórczość Vedrany Rudan cieszy się dużą popularnością wśród czytelników, to krytycy literaccy nie wyrażają się o niej z entuzjazmem i uznaniem. Sama zainteresowana nie rości sobie prawa do tego, by nazywać swoją literaturę „wielką”, nie aspiruje, by dołączyć do literackiego panteonu klasyków. Twórczość literacką traktuje jako formę dyskusji ze sobą. Eksploatuje w niej osobiste doświadczenia i obserwacje, nie pielęgnując przy tym urody języka. Ma on być skuteczny i docierać do celu. Autorka ze zróżnicowanym wyrafinowaniem i na ogół bez gracji sięga po porażającą moc swego stylu. Za jego sprawą nie tylko dezintegruje dyskurs publiczny i dobre samopoczucie jego uczestników, ale również bezwzględnie łamie tabu, obezwładniając kulturową cenzurę.
Innymi słowy, emocje wzbudza nie tyle perspektywa postrzegania świata przez Rudan, co sposób, w jaki ją eksponuje. Pisarka nie należy do osób, których język ulega tremie konwenansów. Przeklina w ilościach przemysłowych, co z jednej strony budzi zgorszenie i wzmożenie części odbiorców lub wypowiadających się na jej temat, a z drugiej wesołość, zachwyt i uznanie dla nieskrępowanej formy wypowiedzi. Jedno jest pewne, trudno przejść obojętnie zarówno obok autorki, jak i jej literackich wybryków.
Vedrana, co jeńców nie bierze
W 2015 roku Vedrana Rudan wydała książkę Zašto psujem (Dlaczego przeklinam), która jak dotąd nie doczekała się polskiego tłumaczenia. Jednak dzięki Monice Skrzeszewskiej z Uniwersytetu Jagiellońskiego możemy zapoznać się nie tylko z tematyką wspomnianego wydawnictwa, ale również z istotą oraz rolą przekleństw i przeklinania w twórczości chorwackiej autorki. W artykule naukowym Na bakier ze światem, czyli dlaczego Vedrana Rudan przeklina? Skrzeszewska wyjaśnia, że w przypadku pisarki soczysty język nie jest jedynie nośnikiem ekspresji indywidualnych myśli. Wyraża też bunt oraz polemizuje ze stereotypami dotyczącymi płci, chorwackiego państwa czy kwestii starzenia się.
Za pomocą przekleństw Rudan dokonuje wtargnięcia do patriarchalnego świata, demonstrując, że obelżywość nie przynależy jedynie do męskiej sfery komunikacji. Nadaje w ten sposób podmiotowości sobie i swoim poczynaniom. Ze szczególnym umiłowaniem używa przekleństw przeciwko tym, którzy chcą widzieć kobiety jako ugrzecznione, posłuszne, wyposażone w bogactwo cierpliwości i tolerancji oraz deficyt samoświadomości i poczucia własnej wartości. Korzysta z wulgaryzmów, by obalać współczesne standardy stereotypowych norm, wzorców kulturowych i społecznych ról.
Posługuje się dosadnym językiem, ponieważ jest to broń, za pomocą której daje odpór wrażej rzeczywistości. Ponadto taka forma wypowiedzi sprawdza się jako nośna platforma refleksji, które w innej postaci mogłyby nie spotkać się z zainteresowaniem odbiorców. Wulgarność pozwala Vedranie Rudan zamanifestować niezgodę, gniew i frustrację. Jednocześnie trzeba mieć na względzie, że tak jak dowcip, tak i przekleństwo, bez względu na formę, musi mieć swoją ofiarę. Wydaje się, że pisarka nie należy do grona twórczyń i twórców, których absorbuje manewr hamowania, dlatego jej literatura generuje zarówno całą rzeszę „urażonych”, jak i zastępy naruszonych tematów tabu.
Pomimo agresywnego sposobu wyrażania myśli, Vedrana Rudan cieszy się dużą popularnością. Posłuch być może bierze się z faktu, że w uładzonym świecie literatury rzadko który twórca z taką pasją używa przekleństw, a jeszcze rzadziej jest to kobieta. Na czytelników przyzwyczajonych do bardziej lub mniej ambitnych prób literackich autorka działa niczym odświeżający zimny prysznic. Szokuje, kontestuje i burzy konwenanse, boleśnie dociera do świadomości czytelnika. Nawet jeśli ten się z nią nie zgadza, to na ogół bez pudła rozumie, co pisarka chce przekazać. Mało tego, swoim ostrym językiem Rudan może budzić zazdrość, bo nie dba o poprawność i urodę przekazu. Jest jak taran, który brnie do celu, niewzruszony sentymentem zniszczeń i brutalnością dokonywanych przewartościowań.
Wina Krystyny Jandy i niewyparzonego języka
Niemałą rolę w popularyzacji twórczości Vedrany Rudan odegrała Krystyna Janda. W 2005 roku po raz pierwszy wystawiła na deskach Teatru Polonia monodram pt. Ucho, gardło, nóż, powstały w oparciu o powieść o tym samym tytule autorstwa chorwackiej pisarki. Spektakl cieszył się bardzo dużym powodzeniem i utorował drogę na teatralne deski adaptacjom innych powieści Rudan – Murzynom we Florencji w Teatrze Nowym w Krakowie oraz Miłości od ostatniego wejrzenia w Teatrze Dramatycznym w Warszawie.
Więcej o teatralnej adaptacji powieści Vedrany Rudan Murzyni we Florencji w recenzji Tomasza Domagały: Gdy jest bardzo smutno, to kocha się zachody słońca – „Murzyni we Florencji” Rudan w reż. Kempy w Teatrze Nowym w Krakowie
Nie da się jednak ukryć, że nic z tych rzeczy nie byłoby możliwe, gdyby nie fenomen pisarki, jej niekonwencjonalnej formy ekspresji, samoświadomości i bardzo wyrazistych poglądów, z którymi czytelnicy Rudan mierzą się od początku kariery autorki. Niebywała wręcz energia, jaką wkłada w diagnozowanie otoczenia, kojarzyć się może z niszczycielskim żywiołem naruszającym wszelkie struktury, jakie napotyka na swojej drodze. To spektakularne zjawisko powoduje z jednej strony zachwyt, z drugiej przyciąga gniew, żal i budzi agresję. Bez względu jednak na cudze zapatrywania i diagnozy – pisarka jest po prostu sobą:
Jestem dla siebie jedynym sędzią, jestem wobec siebie bardzo surowa, jest dla mnie jasne, że nie jestem najmądrzejsza na świecie, może nawet nie jestem mądra, ale dlaczego takie „odkrycie“ miałoby mnie zaniepokoić, kiedy inni wokół mnie nie są mądrzejsi? (Vedrana Rudan: Patriarchat mogą zniszczyć tylko mężczyźni).
I to wszystkim musi wystarczyć, by nie oberwać od Rudan czułą pieszczotą melodii słów Pies was jebał czy innym rarytasem prosto z bogatego arsenału przekleństw.
Komentarze